Jadąc przez miasto opowiadam Ewie i Piotrkowi o ludziach, których nazwiska dostrzegamy na różnego rodzaju tablicach.
Ja: Tu jest ulica Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. On był poetą, walczył w Powstaniu Warszawskim. W czasie wojny. Kilka dni wcześniej ożenił się ze swoją dziewczyną, później poszedł walczyć i zginął, ona też zginęła, w innej części miasta. Pisał wiersze miłosne, wiersze o wojnie…
Ewa: Nie rozmawiajmy już o tym…
Ewie wyraźnie nie pasuje smutny ton tej opowieści. Piotrek jednak ciągnie temat.
Piotrek: On przegrał wojnę?
Ja: No… no tak, w sumie to przegrał.
Myślę sobie o losach powstania, o definicji „przegranej” i o tym, czy można mówić, że Baczyński „przegrał”. Na wielu płaszczyznach te walki wtedy zostały przegrane, ale czy on, osobiście, przegrał?
Po chwili z zamyślenia wyrywa mnie kolejne pytanie Piotrka:
Piotrek: A czy oni walczyli na miecze świetlne?