Jadę wczoraj koło 16 odebrać Ewę z przedszkola. Mieszkamy na obrzeżach miasta, więc korki o tej porze nie są jakieś wyjątkowo dotkliwe, ale jednak samochodów na drodze jest trochę więcej. Ale z drugiej strony – słońce świeci, pogoda piękna, ja nie muszę się spieszyć – czego można by chcieć więcej?
Z głośników leci „Normalnie o tej porze” z płyty „Albo Inaczej”, w wykonaniu Wojciecha Gąssowskiego (świetna płyta z jazzowymi aranżacjami kilku hip-hopowych piosenek). Czym Ewa więcej mówi i więcej rozumie, tym jednak rzadziej możemy sobie pozwolić na puszczanie hip-hopowych oryginałów z uwagi na „kwiecistość” ich słownictwa. Chcemy dać jej trochę czasu, żeby najpierw opanowała bardziej społecznie akceptowalne wyrazy:)
No więc jadę sobie ul. Sokratesa, słońce świeci, pogoda piękna, a ja mogę sobie spokojnie pośpiewać (gdzie jak nie w samochodzie?:)).
„Normalnie o tej porze, wożę się po mieście, normalnie o tej porze, raz lepiej, raz gorzej…”
I nagle zdaję sobie sprawę, jak idealnie tekst wpasowuje mi się w moją sytuację:) Pytanie tylko, czy pisząc tę piosenkę, Panowie z Kaliber44 mieli świadomość, że utożsamiać się z nią będzie akurat stateczna żona i matka? 🙂
—
PS. Jak wracałyśmy do domu, już we dwie, trafiła nam się ta piosenka:
„Jest jedna rzecz, dla której warto żyć, i nie zmieni się nic”
Teksty piosenek hip-hopowych jako tło życia kobiety po trzydziestce. Kto by pomyślał…