Mamy taką zasadę, że jak wyjeżdżamy na weekend do kogoś z naszej rodziny – a we wszystkich przypadkach trasa zajmuje nam ok. 3-4h – to oglądanie bajek rozpoczynamy dopiero po McDonaldzie. A że ich sieć jest dosyć sprytnie rozłożona po całym kraju, to w którym kierunku byśmy nie jechali, to pierwszy McDonald wypada po ok. 1h jazdy.
[oczywiście nie liczę tego, który mamy prawie pod nosem – ten jest po złej stronie dwupasmówki, więc nawet nasze dzieci wiedzą, że to nie jest po drodze]
No i czasem spędzamy ten czas bezmyślnie gapiąc się w okno, a czasem, żeby nie musieć co chwilę odpowiadać na pytanie „daleko jeszcze?”, bawimy się w quizy.
Tu uwaga – nie jest wcale łatwo wymyślić tematykę quizów tak, żeby każde z nas coś tam wiedziało i żeby jeszcze było interesująco. No bo przykładowo jeśli Dawid zapyta: „wymień trzech destruentów”, to Ewa stwierdzi, że to za proste, a ja i Piotrek będziemy pytać, co to są destruenci. Z drugiej strony, jeśli zadamy pytanie zaczynające się od: „ile” lub „policz”, to Ewa pewnie zamilknie i już więcej się do nas nie odezwie 🙂
I tutaj na odsiecz przychodzą… Pokemony! I chociaż poziom naszej wiedzy w tym temacie ciągle jest bardzo zróżnicowany, to jednak coś tam można się pobawić.
No więc jedziemy, zadajemy kolejne zagadki, wreszcie Dawid zaczyna pytać o pokemona, który wygląda jak kupa śmieci. Piotrek nie wie.
– Garbodor… – podpowiada cicho Ewa.
– Garbodor! – krzyczy radośnie Piotrek.
– Dobrze… – oznajmia Dawid, udając, że nie słyszał scenicznego szeptu Ewy – Ewa, to dodatkowe pytanie: od jakiego angielskiego słowa pochodzi nazwa tego pokemona?
– Garbage. – po głosie Ewy można wyczuć, że ma już trochę dosyć zagadek i najchętniej by podziubała na telefonie.
Ale ojciec nie daje za wygraną:
– A jak inaczej można powiedzieć po angielsku na śmieci?
– Trash.
– A inaczej? – drąży Dawid, który widocznie czeka na jakieś inne słowo.
– Rubbish. Możemy już skończyć…?
– No ok… – zgadza się wreszcie, ale po jego minie widzę, że ciągle nie trafiła.
– Co, myślałeś o czymś innym, zaskoczyła Cię, prawda? – pytam
– Myślałem o „waste”…
Nie wiem, czy jest bardziej rozczarowany, że nie trafiła w pomyślane przez niego słowo, czy zadowolony, że podała ileś innych.
– A ja o „litter”… – wzdycham.
Wniosek – pytania zaczynające się od „jak powiedzieć po angielsku…” też powinniśmy skreślić z listy 😉
