Zanotować: córka zawsze ma rację

Zanotować: córka zawsze ma rację

Godzina 17, szykuję w kuchni obiad. Z głośników leci muzyka, ustawiona raczej głośniej niż ciszej (mój nowy super-hiper telefon, prezent od Męża, ma taką genialną funkcję udostępniania muzyki i puszczania jej przez wieżę, tak więc wykupiłam abonament w Spotify i hulaj dusza!:)). Ewa kręci mi się pod nogami, co chwilę kombinując, jak by tu wyłudzić kolejnego loda (żeby nie było – lody to u nas zmiksowane na papkę owoce z awokado, „doprawione” Eye-Q). Nagle puszcza się biegiem do drzwi wejściowym z okrzykiem „Tatuś!”.

Myślę sobie: „Coś się dziewczynie pomyliło”. Zazwyczaj nadejście Taty obwieszcza „piknięcie” domofonu (oznaczające, że ktoś przy drzwiach wejściowych wprowadza kod). Tym razem piknięcia nie było – tak przynajmniej mi się wydaje, bo muzyka gra dosyć głośno. Ewa jednak kręci się w korytarzu, więc idę za nią.

Ja: „Ewa, ale Tata jeszcze nie idzie…”
Ewa: „Tatuś! Z rowerem!” (Tata kupił sobie w zeszłym tygodniu rower i teraz dojeżdża nim na metro)
Ja otwierając drzwi: „No dobrze, zobaczymy, ale wydaje mi się, że to nie Tatuś…”
Wyglądamy na klatkę i w tym momencie słyszymy charakterystyczny dźwięk obracających się kół roweru, dobiegający zza rogu korytarza – w miejscu, gdzie mamy komórkę i gdzie Dawid trzyma rower. I głos Dawida: „To Tatuś!”

Spytałam Dawida, czy otwierał drzwi domofonem – co oznaczałoby, że ten jednak „piknął”, ale przez muzykę tego nie usłyszałam. Powiedział, że nie – drzwi ktoś zostawił otwarte.

JAK ONA TO USŁYSZAŁA?!!

Wychodzi na to, że należy uzupełnić listę supermocy mojej córki.

I raz jeszcze zanotować sobie w kajeciku, że jeśli Ewa coś mówi, TO TAK JEST.

A może ona jest X-Menem? 🙂

Dodaj komentarz