Czasami przychodzi taki dzień, że wszystkie zasady wychowawcze, którymi rodzic się kieruje, po prostu biorą w łeb. Czasami nawet nie same – czasami człowiek zostaje obudzony w takiej fazie snu, że w głowie kołacze mu się tylko: „a, chrzanić to” i zanim zdąży się nad tym głębiej zastanowić – już pacyfikuje kicające po nim dziecko telefonem komórkowym.
Chwilę później do świadomości zasypiającego rodzica przedziera się powtarzane z przejęciem przez dziecko: „mami… daddi… Dżordżi…” Tak. To filmik z Peppą, w oryginalnej wersji językowej.
I wtedy jakoś tak lżej robi się na duszy. Bo wprawdzie bajka była, no ale ćwiczyliśmy przecież też angielski!