Pamiętam te czasy, kiedy będąc w ciąży miałam ZDECYDOWANIE za dużo wolnego czasu (przymus leżenia przez jakieś dwa miesiące) i czytałam przeróżne artykuły, które miały mnie przygotować do macierzyństwa. Nie wiedziałam, że potrzeba mi tyle rzeczy do ogarnięcia małego dziecka! A czym dziecko starsze, tym tych rzeczy miało być coraz więcej…
Na szczęście teraz jestem mądrzejsza (czytaj: potrafię przygotować mleko podgrzać niemowlakowi jedzenie w warunkach polowych – czyli bez wybajerzonego podgrzewacza – na minimum 5 różnych sposobów), postanowiłam więc zrobić WŁASNE ZESTAWIENIE. A co!
1. Olejki eteryczne
Zanim pojawiła się Ewa – nie używaliśmy w ogóle. Teraz wystarczy, że Ewa ma katar – już dostaje do kąpieli wkładkę w postaci kilku kropel olejku eterycznego. W sezonie jesienno-zimowym – również profilaktycznie. Z katarem jest tak, że „nieleczony trwa tydzień, leczony siedem dni” – więc trudno powiedzieć, czy takie „inhalacje” w jakiś istotny sposób skracają infekcję, ale dają przynajmniej chwilową ulgę, a smarki podczas takiej kąpieli płyną szerokim strumieniem:) Kąpieli z olejkami eterycznymi nie da się za bardzo przedawkować, nie mają działań ubocznych, więc jest to nasz domowy sposób nr 1 na katar. Niestety, inhalacje z wykorzystaniem nebulizatora się u nas nie sprawdzają (Ewa nie chce dać sobie przyłożyć maski do twarzy), więc jest to też u nas jedyny sposób na inhalacje.
Olejków mamy całą kolekcję – od takich typowo „na katar” (miętowy, sosnowy, geraniowy, eukaliptusowy, cytrynowy), po „relaksujące” (lawendowy, pomarańczowy, waniliowy). W zależności od zapotrzebowania:)
Olejków używam też do skraplania mokrych ręczników, które kładę zimą na kaloryferach, a także do przygotowania mikstury, którą psikam Ewie włosy w celu łatwego ich rozczesania:)
Jeśli jesteś seryjnym mordercą – olejki eteryczne mogą świetnie się przydać do maskowania hmmm… zapachów, które seryjni mordercy chcieliby zamaskować (podobno najlepiej sprawdza się cynamonowy;))
2. Folia stretch/folia spożywcza
Folia spożywcza nie jest jakimś wyjątkowym odkryciem, używałam jej długo zanim pojawiła się Ewa. Ale jak dla mnie jest to prawie idealny substytut folii stretch (mniejszy format, z dodatkową funkcją „można owinąć jedzenie”).
Folię stretch podpatrzyłam u ekipy przeprowadzkowej podczas jednej z pierwszych przeprowadzek – podczas kolejnej przeprowadzki mieliśmy już własną:) Niestety, można kupić (chyba) tylko w wielkich rolkach – takich, co to wystarczają na lata:) Niemniej jednak – pakowanie czegokolwiek staje się czystą przyjemnością. Wózek-którego-Ewa-już-nie-potrzebuje – owinięty i upchnięty w piwnicy u jednej z babć. Poduchy z ławek tarasowych – owinięte i zapakowane na zimę w komórce lokatorskiej. Ozdoby choinkowe – popakowane w pudełka, owinięte i schowane sama-nie-wiem-gdzie… 🙂
Jeśli chodzi o folię i jej zastosowanie w zabawach z dzieckiem: folią oklejamy szyby, ramy okienne zabezpieczamy taśmą malarską (patrz punkt 4), podłogę koło okna – gazetami lub papierem pakowym (patrz punkt 3), bierzemy farbki plakatowe i malujemy:) Efekt: piękne witrażowe okna (a przy okazji – wzmacnianie obręczy barkowej dziecka;))
Folia może też się sprawdzić przy zabezpieczaniu różnych powierzchni przed szkodliwym / brudzącym działaniem dziecka. Tego jednak nie próbowaliśmy – w zasadzie wszystkie powierzchnie w naszym domu – oprócz kanapy – są łatwo zmywalne. A kanapę ciężko byłoby jednak owinąć w folię stretch – był jednak taki okres w naszym (Ewy) życiu, kiedy kanapa była obłożona czymś w rodzaju plastikowego pokrowca, zrobionego z zasłonek prysznicowych:))
Jest też jeszcze jedno, BARDZO WAŻNE zastosowanie folii stretch. Jeszcze z niego nigdy nie skorzystaliśmy, ale świadomość, że zawsze mamy taką opcję (bo folii mamy spory zapas) jest bardzo uspokajająca. Zastosowanie szczególnie przydatne w przypadku wyjątkowo ruchliwych/hałaśliwych/męczących dzieci.
Skrępować dziecko folią i przywiązać np. do nogi stołu. Albo w zasadzie położyć gdziekolwiek – jak będzie dobrze owinięte, to i tak daleko się nie ruszy;) Jak jest hałaśliwe, to można dodatkowo zakneblować. I spokój;)
Jeśli jesteś seryjnym mordercą – folia może się przydać do pakowania zwłok. Zresztą, obejrzyjcie Dextera, to będziecie wiedzieć;)
3. Szary papier pakowy
Jak Ewa miała mniej więcej rok i zaczęliśmy uskuteczniać różnego rodzaju prace „stolikowe” (rysowanie, malowanie, ciastolina itd.), to w przypływie geniuszu kupiłam w Makro wielką rolkę szarego papieru pakowego. Przez kilka ładnych miesięcy w zasadzie na stałe mieliśmy nim oklejone pół stołu – mogła sobie malować ile chciała, a ja nie dostawałam palpitacji, że będę musiała szorować później stół:)
Na takim „obrusie” z papieru były różne rysunki, nie tylko Ewy, ale też nasze. Czasami na szybko zapisało się tam jakąś wiadomość, adres, numer telefonu, raz nawet Dawid wyliczył tam jedną całkę…:)
Później często naklejaliśmy papier na kawałku ściany, żeby mogła malować większe formy (obręcz barkowa!).
Poniżej przykład bardziej skomplikowanej konstrukcji: najpierw papier pakowy przyklejony do ściany taśmą malarską, później kolorowanka naklejona na papier pakowy (widać nawet, że papier ma większą powierzchnię – w razie gdyby „się wyjechało”:)).

Udałoby nam się pewnie zużyć do dzisiaj tę rolkę gdyby nie to, że Ewa jednak wyjątkowo nie lubi prac plastycznych.
A w te Święta papier pakowy przydał mi się do pakowania prezentów:) Robiłam z niego takie torebki. W sumie nie tylko ja – NAWET DAWID JEDNĄ ZROBIŁ (dla mnie – bo stanowczo odmówiłam zapakowania swojego prezentu;)).
4. Taśma malarska
REASUMUJĄC
Najbardziej przydaje się to, co można używać latami, do wielu aktywności i to nie tylko tych związanych bezpośrednio z dzieckiem:)