Jesteśmy w Macu. Ewa popija swój „soczek jabłuszkowy” z bidonu (bo musi mieć swój). Ale bidon nie jest dobrze dokręcony, cieknie, i nagle robi jej sie na koszulce plama. Poniżej brody, po prawej stronie. Plama niewielka, ale Ewa wyjątkowo nie lubi mokrych ubrań, jest więc na granicy histerii i już zaczyna tę koszulkę ściągać.
– To może… włóż sobie Klapcia pomiędzy to mokre a ciało? To nie będzie cię dotykać. – próbuję ratować sytuację, wykorzystując to, co mamy pod ręką.
– A jak on się pomoczy?
– Nie pomoczy się – dodaje Dawid.
– Ale wszyscy będą się śmiali… – Ewa dalej marudzi, wpychając sobie pluszaka pod koszulkę – …że mam tylko jedną pierś!
Tak. Z pewnością właśnie z tego powodu 😀