– Ewa, a co wy tam ćwiczycie na judo? Pokażesz nam coś? – pyta Dawid.
Ewa wykonuje dwa kroki i nagle pada na leżący na podłodze zielony materac. Nie wygląda to może jakoś bardzo efektownie, ale na nas robi wrażenie. Przewracanie się to przydatna umiejętność. Mruczymy z uznaniem. Ewa, zachęcona, wykonuje kolejny pad. Opowiada, że na zajęciach nie tylko uczą się przewracać, ale również ze sobą walczą.
– To taka zabawa w niebieski lisek kontra czerwony lisek.
Dawid chce koniecznie spróbować, więc klękają naprzeciwko siebie na materacu.
– Hajime! – krzyczy Ewa.
– „Hajimej”? – Dawid dopytuje o dokładne brzmienie dziwnego słowa.
– Nie. Ha-ji-me. To znaczy, że walczymy.
Po walce – zakończonej wynikiem 2:1 dla Ewy – Dawid grzebie przez chwilę w komórce, po czym mówi do mnie przejęty:
– Słuchaj, te słowa, które ona mówi, to one naprawdę istnieją!
– Tego akurat byłam pewna. Przecież nie uczą ich tam jakichś wymyślonych zaklęć, prawda?
– No nie, ale tak dokładnie je powtarza! – stwierdza zachwycony, po czym gapiąc się w ekran telefonu zagaduje do Ewy – A jak jest: „mata”?
– Tatami.
– Poddaję się?
– Maitta.
– A co znaczy: „rei”?
– Ukłon.
– A jak się mówi na trenera?
– Śmierdząca Skarpetka!
Ewa wybucha śmiechem, najwyraźniej przypomina sobie jakieś śmieszne zdarzenie z zajęć. Chodzi po pokoju, co chwilę powtarzając „Śmierdząca Skarpetka” i rechocze tak, że nie jesteśmy w stanie nic konkretnego się od niej dowiedzieć.
Ale bez względu na to, czy śmierdząca czy nie, to szacun dla „Skarpetki” za fajnie prowadzone zajęcia 🙂