Kobieta nowoczesna

Kobieta nowoczesna

Z okazji Świąt Ewa dostała od Dziadka Grzegorza walizkę. Mogła wybrać sobie konkretny model – i w ten właśnie sposób stała się posiadaczką wściekle różowej torby z paszczą „Hello Kitty” na froncie.

Wczoraj wreszcie postanowiła coś do tej walizki spakować. Zajrzałam do niej do pokoju, żeby sprawdzić, jak jej idzie. Znalazłam ją klęczącą nad skrzynką z narzędziami. Obok leżała pusta walizka.

Ja: Co robisz? 

Ewa: Muszę spakować dwa młotki! Narzędzia się przydadzą!

IMG_6712_2

Kobieta nowoczesna, proszę państwa. Samodzielna, niezależna, praktyczna – a jednocześnie na wskroś kobieca i pełna sprzeczności 🙂

Starsza Siostra

Starsza Siostra

Trochę obawiałam się tych pierwszych wspólnych tygodni. Głaskanie brzucha w trakcie ciąży to jedno, ale kontakt z płaczącym, zajmującym-czas-rodzicom i mało-interaktywnym noworodkiem to coś zupełnie innego. Bałam się, że Ewa będzie zazdrosna o brata, że będzie rozczarowana, że nie można się jeszcze z nim pobawić, że będzie irytował ją jego płacz.

Nic takiego się nie stało:)

Po powrocie ze szpitala (wypuścili nas w Wigilię, dzień później niż mieliśmy pierwotnie wyjść) spędziliśmy we czwórkę ponad tydzień na „aklimatyzacji”. Dawid miał urlop, Ewie zrobiliśmy wolne od przedszkola. Celowo nie zapraszaliśmy nikogo z rodziny na Święta – nie chcieliśmy dokładać Ewie nadprogramowych bodźców. Gnieździliśmy się wspólnie na kanapie, czytaliśmy książki, graliśmy w „Karalucha” (nawet Piotrkowi udało się raz wygrać! :)), a wieczorami oglądaliśmy bajki.

Trudno powiedzieć, żeby Piotrek jakoś szczególnie fascynował Ewę. Jej stosunek do nowego lokatora nazwałabym raczej „ostrożnym zainteresowaniem połączonym z silnym poczuciem odpowiedzialności” 🙂 Ewa pamięta wszystko, co mówię jej o opiekowaniu się bratem i później skrupulatnie tę wiedzę wykorzystuje. Kiedy Piotrek zaczyna płakać – biegnie szukać smoczka lub włącza kołysanki. Podaje pieluchy i kocyki. Wkłada bratu maskotki do kołyski i zagląda czasem do niego, żeby upewnić się, czy śpi. Upiera się, żeby pomagać dźwigać nosidełko (co sprawia, że przemieszczanie się jest JESZCZE trudniejsze – no ale trudno:)). No i najważniejsze – cierpliwie czeka na swoją kolej, za każdym razem, kiedy jest taka potrzeba.

Mam też wrażenie, że lekko zmienił się jej stosunek… do mnie. Przez większość ciąży była praktycznie do mnie przylepiona – za każdym razem, kiedy była ku temu okazja. Jak Dawid przywiózł nas ze szpitala, to miałam wrażenie, że Ewa jest lekko mną onieśmielona, zupełnie, jakbym była kimś nie do końca jej znanym. I w sumie trochę tak było – kilka dni wcześniej widziała mnie z brzuchem, a tu nagle – „brzuch” leży obok, w nosidełku:)

Kilka miesięcy temu oglądaliśmy wspólnie „Wielką Szóstkę”. Jest tam postać robota o imieniu Baymax. Któreś z nas zauważyło wtedy, że Baymax ma brzuch „zupełnie jak mama” – a może raczej, że „mama ma brzuch zupełnie jak Baymax”. I od tego czasu Ewa zaczęła nazywać mnie właśnie „Baymax”. Do końca ciąży byłam jej „robocikiem z grubym brzuszkiem”.

2083977174_1929931971_1024x1024

Pod koniec ciąży powstało ryzyko, że będę musiała trochę czasu spędzić w szpitalu. Później – że urodzę jeszcze przed Świętami lub w Święta, i że będziemy musieli ten czas spędzić osobno. Oprócz tego liczyłam się mocno z tym, że nie wypuszczą nas do domu po zwyczajowych 2-3 dniach, ale nawet po tygodniu (tak jak to było z Ewą). W każdym przypadku – chciałam mieć coś, co niejako „wynagrodzi” Ewie ten czas spędzony osobno. Zamówiłam więc maskotkę Baymaxa, żeby Piotrek miał dla Ewy jakiś drobiazg – trochę „na powitanie”, a trochę „na przeprosiny” (za to, że mama musiała pojechać do szpitala i nie było jej jakiś czas).

W Wigilię Ewa dostała więc najpierw maskotkę Baymaxa od Piotrka, a później całą masę prezentów pod choinką, dużo bardziej okazałych niż ten mały pluszak. Niemniej jednak – najważniejszym prezentem jest ciągle ten, który dostała od brata 🙂

Imieniny – część 2

Imieniny – część 2

Czy wiecie jak sprawić, żeby dziecko NIE CHCIAŁO żadnej zabawki?

Zaprowadzić je do sklepu z zabawkami i pozwolić wybrać jedną.

Odwiedziliśmy wczoraj dwa sklepy z zabawkami. Ewa chodziła od półki do półki, co chwilę wyciągając jakieś pudełko i mówiąc „a może to?” – po czym odkładała zabawkę i szła dalej. Nasze propozycje zbywała tekstem: „nieeee, to dziiiwneeee”.

Mam wrażenie, że samo oglądanie zabawek sprawiało jej dużo radości, ale wybór nie był już wcale taki prosty. „Osiołkowi w żłoby dano…”:)

Ostatecznie zarządziliśmy odwrót i przerwę na lody, przy których mieliśmy się zastanowić, co ostatecznie kupimy. Po drodze solenizantka stwierdziła, że w zasadzie od lodów woli frytki, tak więc skończyło się jak zwykle:) Decyzji też nie udało nam się podjąć. Wracając zahaczyliśmy jednak o księgarnię i tam Ewa dokonała już bardzo szybkiego wyboru. Padło na zestaw „małego chemika”.

chemik2

Informacja dla zaniepokojonych – mieszkanie stoi jeszcze w całości. Ale dzisiaj będziemy kontynuować eksperymenty…:)

Matematyka

Matematyka

Na wyjazd do Dziadków Ewa zabrała delegację trzech aktualnie ulubionych pluszaków – Kłapoucha (no jakżeby inaczej:)), Minnie i Poppy. Na miejscu natomiast czekała na nią Rybka MiniMini.

pluszaki

Przetacza się więc z tymi maskotkami, i co którąś gdzieś zgubi, to musi natychmiast zlokalizować.

W którymś momencie okazuje się, że w posiadaniu wszystkich pluszaków jest Dawid. Ewa wydziera mu Kłapoucha, ale z kolejnymi maskotkami już nie jest tak łatwo – Tata oczekuje najpierw odpowiedzi na kilka pytań.

Dawid: Ewa, jak teraz dam Ci Minnie, to ile będziesz miała pluszaków? 

Ewa: Dwa!

Dawid: A Tata?

Ewa: Dwa. (w głosie słychać już lekkie zniecierpliwienie)

Ja: Ewa, Ty i Tata macie tyle samo pluszaków!

Dawid: A jak teraz dam Ci jeszcze Poppy, to ile będziesz miała pluszaków? 

Ewa (przechwytuje Poppy i odwracając się mruczy): PEŁNO.